"filozofijki",  rozważania

Kościół konserwatywny – kościół Antychrysta

To co proponują konserwatyści to jest przepis na tzw. kościół anty-Chrysta! Naprawdę! Udowodnię to poniżej. Otóż Kościół, którego celem jest zbudowanie na tym świecie przestrzeni pokoju, dobrobytu, bezpieczeństwa, błogiego dobrostanu jakkolwiek rozumianego, albo mówiąc językiem ewangelicznym „Królestwa Bożego” na ziemi, jest wizją kościoła Antychrysta! Oszustwo Antychrysta ukazuje się w świecie za każdym razem, gdy dąży się do wypełnienia w historii nadziei mesjańskiej, która może zrealizować się wyłącznie poza historią przez sąd eschatologiczny.(Patrz: KKK 675n). Zauważcie: Żydzi właśnie za to odrzucili Jezusa, bo On im takiego (ziemskiego) królestwa nie chciał budować! Ta próba wypełniania „w historii”, a więc tu, na tej ziemi, w tym życiu doczesnym nadziei mesjańskiej, a więc królestwa niebieskiego rozumianego „po żydowsku” – jako najszerzej pojęty „dobrostan”, to oszustwo Antychrysta! Kłamstwo pseudomesjasza! I współczesny „Kościół konserwatywny” to właśnie usiłuje robić choćby próbując pomóc budować państwo w oparciu o zasady Ewangelii-bez-krzyża! Wywód musiał by być długi, ale spróbuje w skrócie: 

1.Kościół jest Oblubienicą, Małżonką Chrystusa – Niepokalaną i Nierządnicą jednocześnie (bo grzech i świętość występują obok siebie i będą występować aż do końca!).

2. Jak Oblubieniec umarł i zmartwychwstał, tak Oblubienica musi umrzeć, by zmartwychwstać! Nie da się zmartwychwstać, jeśli się wpierw nie umarło! Los Oblubienicy musi być identyczny jak los Oblubieńca! To obiecał jej Jezus wiele razy: „jak mnie prześladowali…itd”! I idąc dalej tym tokiem myślenia: „jak mnie zabili tak i Ciebie, Oblubienico zabiją! I jak ja zmartwychwstałem, tak i ty, moja Oblubienico zmartwychwstaniesz”!

3. Losem i zadaniem Kościoła nie jest zbudowanie na świecie „pan – światowego królestwa szczęśliwości i dobrobytu”! Losem Kościoła jest krzyż (śmierć!). I dopiero powracający w chwale Chrystus wydźwignie swą Oblubienicę z grobu, w który złoży ją świat! To nie jest tak, że Oblubienica (Kościół) przygotuje Oblubieńcowi wygodne mieszkanko na tym świecie, a jak już zaprowadzi Kościół panowanie Ewangelii w każdym kawałku ziemi, jak już nauczy wszystkich przestrzegać przykazań, recytować „Credo”, to potem łaskawie powie: „Jezu, świat jest już przygotowany przeze mnie dla Ciebie! Przygotowałam Ci dom! Wszystko gotowe! Cała ludzkość jak grzeczne dzieci stoją w progu ze złożonymi rączkami, pięknie uczesane i czekają na Tatusia… Przychodź!” NIE!!!! I jeszcze raz NIE!!! Chrystus przyjdzie, by wskrzesić swą Oblubienicę z grobu! Ewangelia bez krzyża nie jest prawdziwą Ewangelią! A krzyż to śmierć! Ten krzyż (śmierć) był „zgorszeniem dla Żydów a głupstwem dla pogan”. Dlatego współcześni Żydzi (chrześcijanie – konserwatyści chcą nawracać Kościół! Chcą go reformować! Bo gorszy ich krzyż na jakim Kościół właśnie się kładzie! A współcześni poganie (liberałowie) mają inne troski… „Ich bogiem brzuch, a chwała w tym, czego winni się wstydzić”. Co im tam Kościół o krzyżu będzie mówił, jak oni myślą tylko o brzuchu i rozporku! Jakieś ostrzeżenia, przykazania, dobre rady – to głupota! „Niech żyje wszystko mi wolność!”. 

5. Tymczasem Eklezja (Kościół) idzie na krzyż jak jej Oblubieniec – Jezus! I to jest właściwy kierunek! Czym będzie ta śmierć Kościoła? Jak ona może wyglądać? To osobny temat… Bo wcale nie koniecznie musi to być śmierć fizyczna! Wszak Kościół to Mistyczne, a nie fizyczne Ciało Chrystusa! Można tu spekulować, domyślać się…

6. To co robią tzw. „konserwatywni chrześcijanie” to próba naśladowania Piotra, który gdy słyszał od Jezusa o Jego męce, mówił: „Panie, nie przyjdzie to nigdy na Ciebie…” i jeszcze w Ogrójcu machał mieczem, by „bronić Jezusa” przed… wolą Ojca! Chrześcijanie – konserwatyści (Ich skrajnym wychyleniem są tzw. tradycjonaliści. Tradycjonaliści są tym w Kościele konserwatywnym, czym byli faryzeusze w Narodzie Wybranym…) usiłujecie robić dokładnie to samo co Piotr! Ratować Jezusa przed krzyżem! A co usłyszał Piotr na takie próby? „Zejdź mi z oczu szatanie, bo nie myślisz o tym co Boże (o woli Bożej), lecz o tym co ludzkie!” I właśnie „po ludzku” myślicie w kontekście do Kościoła! Dlatego wy, konserwatyści, chcecie go ludzkimi sposobami (jak jakąś ziemską korporację) ratować! DRAMAT! TRAGEDIA!Kondolencje…! Boże uchowaj nas od takich reformatorów! Choć i tak jesteście w lepszej sytuacji niż Judasze… Bo Judasze to tzw. „liberałowie” w Kościele, którzy walnie przyczyniają się do śmierci Oblubienicy… Tak czy owak, obaj Apostołowie (Judasz i Piotr) nic nie rozumieli z Ewangelii. Piotr dopiero po czasie zrozumiał… Po zmartwychwstaniu! Więc i wy może w przyszłości zrozumiejcie… Że zaparliście się Kościoła, jak Piotr Jezusa! Ale po męce dopiero i po śmierci. I co gorsza- po jego zmartwychwstaniu! I nie będziecie pierwsi u pustego grobu!

5. Ja was, konserwatystów, dobrze rozumiem… Wiem też skąd w was takie myślenie: po prostu jesteście „zaczadzeni doczesnością”, zanurzeni bez reszty w „tu i teraz”, w życiu doczesnym. Pożera was (skąd inną słuszna, lecz fatalnie realizowana) troska o wasze dzieci, o ich i wasze życie doczesne… O to by „nie uległy zgorszeniu” – nie straciły wiary – niestety patologicznie rozumianej), by mogły żyć w lepszym świecie… Jesteście zapatrzeni w ten świat, w ziemię, jak Żydzi!  Tymczasem doczesność jest prawie zupełnie nie ważna, a wiara to nie kwestia przestrzegania przykazań, chodzenia do kościółka czy przestrzegania postów… Traktujecie Ewangelię Jezusową instrumentalnie! Jako podręcznik do osiągnięcia szczęścia doczesnego dla was i waszych dzieci! Znów porażka! Nie chce mi się tego tłumaczyć nawet… Naprawdę to dłuuuugi temat…

6. Skąd w was (i w liberałach kościelnych także) takie problemy? Z nieznajomości Jezusa i Jego nauki! Wyście NIGDY nie przeszli z Starego Testamentu do Nowego! Nigdy! Liberałowie kościelni to współcześni mentalni poganie wodą święconą pokropieni, a konserwatyści to niestety… mentalni Żydzi wodą święconą pokropieni… Ale ani jedni ani drudzy nie mają nic wspólnego z prawdziwym chrześcijaństwem! Ja wiem, że teraz konserwatyści krzykną: „Jak to! My nie jesteśmy chrześcijanami?! Myśmy się nie narodzili z nierządu! My mamy Abrahama (Jezusa) za Ojca!” Akurat! Akurat! Nic nie rozumiecie z nauki Jezusa! Smutne to, ale prawdziwe… Jedni (liberałowie) podstawili za swych dawnych bożków Jezusa jako kolejnego w swym panteonie, a wy (konserwatyści) zamieniliście starotestamentalnego jedynego Boga Jahwe, na wersję nowszą (2.0) o imieniu Jezus! A tymczasem to nie jest chrześcijaństwo!!!! Na litość boską, poczytajcie św. Pawła i jego naukę o usprawiedliwieniu nie z uczynków lecz z wiary, z łaski!!!!. To nie za przestrzeganie przykazań Bóg was wpuści do nieba jak sądzicie! Żydzi sądzili właśnie analogicznie do was: że Boże błogosławieństwo jest za wierność Prawu, za przestrzeganie przykazań! Tymczasem łaska jest za darmo, a nie za niezliczone modlitwy, Msze święte, godziny adoracji czy setki Różańców! Rewolucja Jezusa polegała na tym, że (obrazowo): dotąd (w mentalności żydowskiej i pogańskiej) przychodziło się do sklepu (Boga, bożka) i płaciło za towar dobrymi uczynkami, ofiarami, postami, przestrzeganymi przykazaniami, i wszelkiego rodzaju inną „walutą religijną”, a w zamian Bóg (lub jakiś bożek) dawał wam jako swemu klientowi żądaną łaskę. Jezus zrobił rewolucję „ekonomiczną”: towar (łaskę) dostajesz ZA DARMO! Bez płacenia wszelkimi czynami, modlitwami, postami, ofiarami! ZA FREE!!! (Widzieliście kiedyś taki sklep!?) A jedyne co Ty masz robić to ODDAWAĆ to! Rozdawać innym! Przyjmować i od razu oddawać innym (by zwolnić ręce na kolejne łaski). Chrześcijaństwo jest to nic innego jak permanentne, wdzięczne oddawanie łaski jaką nieustannie Bóg we mnie „pompuje”. Dobro jakie ze mnie wychodzi to nie wynik wypełnienia jakiegoś Bożego polecenia (przykazania), lecz owoc tej „wpompowanej” we mnie łaski! Mnie ma rozpierać ta wlewana we mnie miłość! Roznosić! Tak bardzo pragnę ją z siebie wylać! I Bóg daje nam dwa zasadnicze sposoby „wydalania z siebie” tego nad-obfitego daru łaski: to oddawanie ją bliźniemu (miłość bliźniego) i oddawanie jej Bogu (miłość Boga). Najlepszym sposobem tego drugiego jest Eucharystia, w której  oddajemy Bogu Ojcu 100% Jego łaski – Jego Syna! Gdybyśmy tego nie zrobili, gdyby nie było Eucharystii, to ta łaska zatrzymana w nas by nas „rozwaliła” wewnętrznie… (Wybaczcie kloaczną metaforę: co się dzieje z człowiekiem, który tylko je i je, bierze i bierze, i ani nie pracuje, ani się nie „wypróżnia”? Tyje i gnije od środka!) A tu wielu się pyta po co chodzić na Mszę św… Żeby was łaska Boża nie „zniszczyła” od środka! A poza tym, Eucharystia to Dziękczynienie! To najpiękniejszy wyraz wdzięczności w którym „z otrzymanych od Ciebie darów składamy Tobie Ojcze ofiarę czystą świętą, doskonałą… Twojego Syna!”.

7. Koniec. Kto ma uszy niechaj słucha, kto ma rozum, nich go używa. Może czas w końca naprawdę się nawrócić z pogaństwa lub judaizmu na prawdziwe (a nie konserwatywne!) chrześcijaństwo! A kto się boi, że „straci swe życie” oddając je – ten niech się nie łudzi, że je zachowa! A jeśli chcecie się (konserwatyści) dalej bawić w powstrzymywanie nieuniknionego (śmierci Kościoła – czyli ostatniego aktu oddania łaski życia otrzymanej od Ojca), to mogę tylko powiedzieć: żal mi Was… Ziarno by wydać plon musi obumrzeć… Kościół by zmartwychwstać, musi obumrzeć… Grozi wam stanie się kościołem anty – Chrysta… Kościołem Starego Izraela…  Kiedyś zapłaczecie jak Piotr… Po niewczasie…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *