konferencje,  Rekolekcje

Konferencja 1

Temat: Kim jesteś naprawdę?

Gdyby was zapytać „na czym polega twoja duchowość (religijność)?”, to jaka była by twoja odpowiedź… Pewnie: modlę się, chodzę do kościoła, przyjmuję sakramenty… Ale… Czy o to chodzi w duchowości chrześcijańskiej? Wszak to samo jest w innych religiach, tylko inne są modlitwy lub obowiązki religijne… Jak to jest w innych religiach i jak nie powinno być u nas…

1. Na czym polega duchowość (religijność) najpierw pogańska?

Duchowość pogańska polega na tym, że ja się, modlę do bóstw, składam im ofiary, obietnice, a bóstwa (takie czy inne, imiona są mało istotne…) dają mi za to co ja im dam to co potrzebuję. 

Przykłady:

  • chce zdrowie dla żony, męża, dzieci – składam ofiary (kurę, kozę, snopek zboża)  Weście, Hestii czy innemu bóstwu opiekuńczemu i bóstwo mi zapewnia te sprawy
  • chcę wygrać wojnę, proces z sąsiadem, potrzebuję bezpieczeństwa dla kraju – lecę z krową, beczką wina, kadzidełkami do Aresa, Marsa czy innej „paczamamy”… Imiona, nazwy bóstw są tu kompletnie bez znaczenia…
  • chcę by moi zmarli mnie nie straszyli, by spokojnie sobie żyli na tamtym świecie, w „krainie wiecznych łowów i zielonych ostępów” – modlę się do Manitu, składam mu ofiarę z rogów bizona czy co tam mi moi kapłani podpowiedzą…

I tak to w skrócie działa w każdej religii pogańskiej! Nie ważne czy bóstw jest 7, 77, 177, czy jedno lub dwa bóstwa… To DUCHOWOŚĆ POGAŃSKA!!!!

Duchowość jest jedna i ta sama: duchowość (religijność) WYMIENNA, kupiecka, handlowa… JA daję (płacę) – bóg mi daje to czego oczekuję w zamian… Jeśli ja nie złoże ofiary, jeśli nie dotrzymam obietnicy, przysięgi – bóg mi nie da tego co chcę lub jeszcze jakoś inaczej ukarze! 

Jakie jest tu „niebezpieczeństwo”? Jeśli bóstwo nie spełni moich oczekiwań – tym gorzej dla bóstwa – zmienię je na inne! Chyba, że się go panicznie boję, że się zemści jak go zostawię. Wtedy nie odrzucę tego bóstwa, zachowam je, ale wybiorę sobie nowe, skuteczniejsze. I tak z czasem tworzy się w ten sposób politeizm, „panteonik” bożków do których się modlę… Ten od tego, ten od tej sprawy, tamten od tamtej… U każdego załatwiam coś innego… (Czy dziś tego nie mamy w wypaczonym kulcie i nabożeństwie do różnych świętych?).

Czy mamy dziś pogan? Tak, całe „hordy”! I czasem nawet wodą święconą pokropionych czyli „rzekomo ochrzczonych”! Mamy „poganochrześcijan”.

Benedykt XVI mówił o Kościele pogan: „Obraz Kościoła czasów współczesnych można określić tak, że stawał się on i staje w sposób wciąż nowy Kościołem pogan. Lecz nie jak dotychczas Kościołem pogan, którzy stali się chrześcijanami, lecz Kościołem pogan, którzy mają się jeszcze za chrześcijan, lecz w rzeczywistości stali się poganami. Pogaństwo zagościło wewnątrz Kościoła i to, co cechuje Kościół dzisiejszy, to nowe pogaństwo. Mamy do czynienia z pogaństwem w Kościele i z Kościołem, w którego sercu żyje pogaństwo”.

Pogaństwo „wychodzi z nas” wtedy, gdy:

  • składamy Bogu (nawet takiemu, którego nazywamy Jezus, Ojciec, Duch Święty…) ofiary, modlitwy, posty, msze, nabożeństwa, śluby, obietnice, nowenny, poświęcenia, po to by Bóg w zamian nam coś dał: zdrowie, szczęście, szczęśliwe zbiory, błogosławieństwo w pracy, pokój i dobrobyt w ojczyźnie, życie w pokoju wiecznym dla naszych zmarłych… Nie mam odwagi zmienić Boga na innego, więc co robię jak modlitwa jest nieskuteczna? – Dodaję kolejne modlitwy, ofiary… Albo zaczynam nabożeństwo do kolejnego świętego… Od Rity, do Józefa, od Charbela do Wenantego… Pogaństwo kwitnie!

O tym że byliśmy „poganami” świadczy np. dzisiejsze zanikanie praktyk religijnych (chodzenia do kościoła, modlitwy…). Dlaczego? Czy dziś Bóg nam jest nie potrzebny? Ależ jest!!!! Jest nam potrzebny „bóg” do zaspokajania potrzeb i tylko dla tego!!! A ponieważ nasze potrzeby jak nam się wydaje (!!!) Zaspokaja ktoś inny niż Bóg, to po co się do Niego modlić! Po co Mu składać ofiary! Po co iść do „Aresa” jeśli skuteczniejszy jest „Zeus”. Dziś ludzi nie przestali być religijni, tylko zamienili swego „bożka Jezusa” na innych „bożków” – mniej wymagających!

  • kiedyś nasi dziadowie byli zależni od pogody (dobra pogoda – dobre zbiory – nie ma głodu) – urządzali procesje w „dni krzyżowe”, wbijali krzyżyki z gałązek w polach, kropili bydło w stajni wodą święconą by „bóstwo – Jezus” im błogosławiło.
  • dziś „bóstwo Jezus” zostało podmienione na „bóstwo Biedronka, Lidla, Carrefour’a (nie idziemy na msze lecz do supermarketu). Co z tego, że u nas deszcz nie pada, gleba zniszczona… Gdzieś na drugim końcu świata jedzenie się wyprodukuje i dowiezie szybko do mojego domu… (Coż za bezczelna krótkowzroczność! Oczywiście nikt się nie przyzna że „tak działa i myśli”, bo sobie tego nawet nie uświadamiał! Był kryptopoganinem! Bóg przestał mi być potrzebny jak – zdun, kołodziej, szewc, płatnerz, czy inny wymarły zawód… Bo dotąd potrzebny mi był do zaspokajania moich potrzeb!
  • Kiedyś jak nie małżonkowie nie mogli mieć dzieci to jechali „do groty mlecznej do Betlejem” lub „zapalić świeczkę” do Fatimy, modlili się do Boga o potomstwo – dziś lecą do specjalisty od invitro lub innego szukają matki – surogatki, lub inne „fikołki” robią…I dostają li raczej „wyszarpują” Bogu dziecko..

Ludzie dziś zamienili Boga na ekspertów, profesjonalistów, menegerów, coachów, self-made manów. Oni mają zapewnić nam sprawność, atrakcyjność ciała, zdrowie, satysfakcję seksualną i zawodową, oraz dobrobyt materialny. Oni są dzisiejszymi „bożkami”, do których przychodzimy się radzić. To im składamy ofiary i to… z dzieci! („Po co mi drugie dziecko, skoro mi ono sylwetkę zniszczy lub obniży status społeczny mego życia!”). A więc pokładam ufność w ludziach, w sobie samym lub w pieniądzach. Dlatego kolejne „bożki” to banki lub polisy ubezpieczeniowe. To im teraz „palimy kadzidełka” ufając, że one nam dadzą bezpieczną starość lub „fajną” młodość. To są „bożki” które wyłączyły „starego, poczciwego” choć w pogański sposób pojmowanego Boga. Tak! Boga Trójjedynego, ale pogańskim kultem otaczanego! 

Nie staliśmy się ateistami (ten system nie wypalił! Skompromitował się!) Staliśmy się neopoganami! Dlatego, że prawdopodobnie nigdy nie byliśmy prawdziwymi chrześcijanami… Jesteśmy „Kościołem w którego w sercu żyje pogaństwo” (Ratzinger). Oczywiście krok kolejny to powrót do pogańskich praktyk religijnych, okultyzmu, magii, horoskopów, etc. Podpowiadam: to będzie świetny biznes u nas za parę lat! (We Włoszech już dziś jest 30 tys. księży i aż 100 tys. wróżek i jasnowidzów!). Serce nie znosi pustki!

L. Tołstoj mówił: „Jeżeli jakiś człowiek….” Współcześni poganie zamienili Chrystusa – bożka drewnianego na bardziej „skuteczne bożki” tego świata!

Więc nie ma co lamentować, że „ludzie odchodzą z kościołów”. Wcale nie odchodzą!!! Nigdy tam nie byli! Nigdy nie zrozumieli czym jest chrześcijaństwo! Nigdy nie „przyjęli chrztu”! Oni co najwyżej „zostali ochrzczeni”! Zostali poddani czynności polania wodą! A w mentalności, duchowości i religijności – pozostali poganami… Mamy dziś masowy exodus (wyjście) pogan z Kościoła! Nie mówię tak by komuś ubliżać, lecz po to, byście zobaczyli ile osób nigdy nie zrozumiało o co chodzi Jezusowi! To teren misyjny!

Oczywiście nie wszyscy uciekają z Kościoła, zmieniają „bożka, religię”. Wielu pozostaje i dalej tkwi w mentalności pogan, w swoim pogaństwie…Przykłady?

  • Jestem chrześcijaninem, ale jestem za aborcją, in vitro, eutanazją…
  • Jestem chrześcijaninem ale jestem „zamknięty na życie”. Po co więcej dzieci, jak lepiej mniej a żyć wygodniej. (Tu dygresja by pokazać pogan wśród nas: był taki król pogański: Za jego (Achaba, 873-853 r.) czasów Chiel z Betel odbudował Jerycho. Założył jego fundamenty na swoim pierworodnym, Abiramie, a na swoim najmłodszym, Segibie, postawił jego bramy – 1 Krl 16,34. A więc ten pogański król złożył w ofierze bożkowi Molochowi dwóch swoich synów, po to by jego nowe miasto dobrze prosperowało i by dobrze i wygodnie się w nim żyło… Inaczej: on zrezygnował z posiadania dwóch synów… Taki eufemizm… Odpowiedzialny rodzic… Taaa… (a in vitro…?)

Myślę, że pokazałem, na czym polega współczesne pogaństwo… Mam nadzieję…

Ale obok współczesnego pogaństwa mamy jeszcze współczesny „wodą święconą pokropiony judaizm” – chrześcijaństwo starotestamentalne! To, które w ogóle nie zrozumiało Jezusa, a jak św. Paweł chciał im Go wyjaśnić, to go odrzucili i potem do końca życia prześladowali… 

2. Na czym to chrześcijaństwo starotestamentalne polega?

Najpierw zobaczmy na czym polegał judaizm… Dobrze pokazuje to jedna scena w filmie „The Choosen”(Jakub po powrocie z Paddan-Aram dotarł szczęśliwie do Sychem w Kanaanie. Obrawszy sobie miejsce w pobliżu tego miasta,nabył od synów Chamora, ojca Sychema, za sto kesitów kawał pola, na którym rozbił swe namioty.Tam też ustawił ołtarz i nazwał go imieniem Boga, Boga Izraela… (Rdz 13) To przy niej Jezus rozmawia z Samarytanką… To tło. Ale ciekawy jest filmowy dialog Jakuba z pewnym poganinem, mieszkańcem Kanaanu: 

  • Nasz Bóg dał nam tę ziemię…
  • To On was chyba nie lubi, skoro dał taki podły kawałek… Jest tylu bogów… wybierzcie sobie innego, bardziej wam życzliwego…
  • Ale to nie my Go sobie wybraliśmy… To On nas wybrał…

Tu jest „serce judaizmu starotestamentalnego”: „jesteśmy Narodem Wybranym, bo Bóg nas sobie wybrał!” Stąd przymierze, obrzezanie, potem drugie przymierze, pascha i cała ta historia z ziemię obiecaną i mesjaszem…. Tu judaizm różni się od innych religii: tam to ludzie wybierali bożków – tu Bóg wybrał sobie swój lud… 

A reszta w judaizmie jest podobna jak w pogaństwie:

  • monoteizm? Wcale nie aż tak od razu… są też i może inne bożki, ale nasz jest najlepszy… Dopiero potem, od czasów Mojżesza „Bóg jest Bogiem JEDYNYM i nie ma innego!”
  • Boże błogosławieństwo -Tak! Ale uzależnione jest od tego czy spełnimy nasze warunki przymierza: ofiary, wierność prawu, wierność przykazaniom jakie nam Bóg zostawił… Znów mentalność kupiecka: my płacimy, Bóg odpłaca. My spełniamy życzenia Boga, on nam hojnie błogosławi w życiu ziemskim… (Ps 1)

Zatem zasadnicza różnica między pogańskimi kultami, a judaizmem tkwi tylko w tym JEDNYM JEDYNYM BOGU. Reszta (duchowość, sposób realizowania religijności) jest analogiczna! Nieco inne w szczegółach przepisy i przykazania…

Jak wyglądają dziś współcześni „judeochrześcijanie” (czyli mentalni żydzi pokropieni wodą święconą)?

  • to właśnie ci co chodzą do Kościoła – bo Bóg na pewno JEST i trzeba się z Nim liczyć, trzeba się Go bać! Są czasem bardzo gorliwi! Obrońcy wiary!
  • Ten Bóg nie jest byle jaki! To ten jeden jedyny! W trzech osobach! I mocno w Niego wierzę! Co więcej, nawet innych do Niego przekonuję! Nie opuszczę Go, bo nie ma dla Kogo!
  • A dalej już jest jak w pogaństwie: ten Bóg mi będzie błogosławił, ale zostawił nieco swoich wymagań jakie muszę spełnić, by na to błogosławieństwo „zasłużyć”, „zapracować”… 
  • Żydzi dostali 10 przykazań. Potem je rozszerzyli do 248 zakazów i 365 nakazów (w sumie 613 przepisów). Myśmy dostali od Jezusa… 2 przykazania. I nie dość że tych dwóch w ogóle nie spełniamy, to jeszcze przejęliśmy większość od Żydów i jeszcze żeśmy je rozszerzyli do całej gamy nakazów, zakazów, przepisów, obietnic, ofiarowań, zewnętrznych gestów, intronizacji, zawierzeń, itd… A o dwóch podstawowych ZAPOMNIELIŚMY… I śmiem twierdzić, że ich w ogóle nie znamy… Jakie to przykazania? Bynajmniej nie dwa przykazania miłości!!! Absolutnie! 

Jedyne przykazanie(a) jakie zostawił na Jezus to to: Kto uwierzy (we Mnie) i przyjmie chrzest, ten będzie zbawiony. Kto nie uwierzy (to choćby miliony innych cudow, czynów sprawiedliwych, ofiar, pielgrzymek, zawierzeń, intronizacji, postów, biczowań, i jakichkolwiek „fikołków religijnych” i innych czynów pobożnych i cnotliwych wykonywał…) ten będzie potępiony… (Mk 16,16). Bolesne? Ale prawdziwe…

I teraz przechodzimy do tego: to o co właściwie chodzi w Chrześcijaństwie? O co chodziło Chrystusowi? A więc…

3. Na czym polega duchowość (religijność) autentycznie chrześcijańska?

Mógłbym właściwie na to odpowiedzieć jednym zdaniem. Właściwie już odpowiedziałem… Mk 16,16.

Ale co to znaczy w praktyce?

Chrześcijaństwo to nie jest religia, która podmieniła stare pogańskie bóstwa i judaistycznego Boga Jahwe na innego Boga (trójjedynego) czy na osobę Jezusa Chrystusa! Niektórzy tak niestety żyją i wierzą! Co wykazałem powyżej! Nic się nie zmieniło w ich życiu, myśleniu, działani i mentalności! Kompletnie NIC! Podmienili tylko jednych bożków lub jednego „bożka” na innego… A reszta została… To nie jest chrześcijaństwo! Nie o to chodziło Jezusowi… 

Jezusowi chodziło j jedną prostą i bardzo konkretną sprawę…

Miłujcie się, jak ja was umiłowała… Proste przykazanie? Tak… Ale nie rozumiemy go, bo źle go czytamy… Ono, by je lepiej zrozumieć powinno brzmieć tak:

PONIEWAŻ JA WAS PIERWSZY UMIŁOWAŁEM, WY POWINNIŚCIE SIĘ NAWZAJEM MIŁOWAĆ!

Otóż chrześcijaństwo to religia, w której na Bożą łaską się w żaden, absolutnie żaden sposób nie musi, nie powinno, nie wolno i nawet nie da zapracowywać!  Żadnymi uczynkami, modłami, ofiarami czy cnotami! Łaska Boża jest totalnie za darmo, a nie za przestrzeganie przykazań, czyny pobożne, słuchanie Boga, bezgrzeszne życie!!!! I ona musi przez mnie zostać najpierw przyjęta, a wtedy ja, jako owoc tego co otrzymałem wydaję z siebie miłość: Boga i bliźniego. 

Najpierw trzeba uświadomić sobie, że jestem obdarowany przez Boga. Pomimo całej mojej nędzy i grzechu to On pierwszy i zawsze mnie obdarowuje PIERWSZY. Cały czas mi daje łaski (Ducha Świętego)… przebaczenia i inne… cały czas. I bez jakichkolwiek warunków z mojej strony! Za free!!!

ON, Jezus daje mi to małe ale jakże potężne ziarenko, i daje glebę, wodę, powietrze, światło, ja mam tylko jedno zrobić: sprawić, by to wybujało we mnie w postaci dwóch wielkich owoców: miłości Boga i miłości bliźniego. A to moje działanie polega na czym? NA PRZYJĘCIU!!! Nie na dawaniu, nie na robieniu czegokolwiek dla Boga! NA PRZYJĘCIU! Resztą naprawdę On się tym zajmie (jak mawiał o. Dolindo). Ta łaska ukrywa się pod „dziwnym słowem „chrzest”. To najpotężniejszy „kanał łaski” (choć nie jedyny!).

Dlatego Jezus mówił, „Kto przyjmie chrzest” czyli kto przyjmie łaskę, Bożą łaskę, łaskę zbawienia wypływającą z krzyża, ten będzie zbawiony”. A Bóg nas tą łaską zalewa! Tylko nie wierzymy…

Dlatego cały bój Pawła z Żydami był o to: oni mówili, że łaska jest za uczynki, za wykonywanie określonych życzeń Pana Boga, a Paweł mówił: NIE, ONA JEST ZA DARMO! Abraham najpierw uwierzył, a potem otrzymał obietnicę potomstwa. Najpierw przyjął! Ona przychodzi od razu jeśli tylko uwierzysz, że jest za darmo i ją przyjmiesz! I to jedyny „akt” jaki trzeba w życiu wykonać: uwierzyć czyli przyjąć! 

My nic, ale to nic nie jesteśmy w stanie z siebie samych Bogu dać! Kompletnie nic… To On jest PIERWSZYM DAJĄCYM! Zobaczmy…:

Jak Mnie umiłował Ojciec, tak i Ja was umiłowałem. (J15,9) – Jezus ma świadomość, że pierwszy jest umiłowany! On najpierw bierze, a potem oddaje! Jezus był zdolny nas miłować, bo doświadczył że sam wpierw został umiłowany przez Ojca!

W tym przejawia się miłość, że nie my umiłowaliśmy Boga, ale że On sam nas umiłował i posłał Syna swojego jako ofiarę przebłagalną za nasze grzechy. Umiłowani, jeśli Bóg tak nas umiłował, to i my winniśmy się wzajemnie miłować.(1 J 4,10-11) – św. Jan Apostoł 

Bóg zaś okazuje nam swoją miłość [właśnie] przez to, że Chrystus umarł za nas, gdyśmy byli jeszcze grzesznikami. (Rz 5,8) – św. Paweł cały czas tłumaczył, że na miłość Boga (a więc i na jego usprawiedliwienie, przebaczenie, zbawienie) nie zasługuje się „uczynkami Prawa”, lecz otrzymuje się je za darmo z łaski! On sam tego doświadczył, gdy otrzymał przebaczenie gdy jeszcze był prześladowcą i zanim się nawrócił i cokolwiek „zrobił dla Jezusa”!

Nie wyście Mnie wybrali, ale Ja was wybrałem i przeznaczyłem was na to, abyście szli i owoc przynosili (J 16,15) – najpierw On nas wybrał

To jest moje przykazanie, abyście się wzajemnie miłowali, tak jak Ja was umiłowałem. (J 15,12) – czyli to On nas najpierw umiłował, a my mamy się potem miłować. Kolejność!

I gdybym rozdał na jałmużnę całą majętność moją, a ciało wystawił na spalenie, lecz miłości bym nie miał, nic bym nie zyskał. (1 Kor 13,3). Czyli choćbym nie wiem ile czynów miłości zrobił, a wpierw miłości nie otrzymał, nie przyjął od Niego – Jezusa, nic mi to nie da…

My jedyne co możemy to oddawać….Oddawać, wydawać z siebie, nie zatrzymując nic dla siebie… Oddawać…

Czym jest Eucharystia… Dziękczynieniem! Czyli oddaniem Bogu to co otrzymałem! 

W jednej modlitwie eucharystycznej mówi kapłan: 

Boże Ojcze, my, Twoi słudzy, * oraz lud Twój święty, * wspominając błogosławioną mękę, zmartwychwstanie * oraz chwalebne wniebowstąpienie Twojego Syna, * naszego Pana Jezusa Chrystusa, * składamy Twojemu najwyższemu majestatowi * z otrzymanych od Ciebie darów * Ofiarę czystą, świętą i doskonałą, * Chleb święty życia wiecznego * i Kielich wiekuistego zbawienia. * Racz wejrzeć na nie z miłością i łaskawie przyjąć, * podobnie jak przyjąłeś dary swojego sługi, * sprawiedliwego Abla, * i ofiarę naszego Patriarchy Abrahama * oraz tę ofiarę, * którą Ci złożył najwyższy Twój kapłan Melchizedek, * jako zapowiedź Ofiary doskonałej.

To samo mamy w Ewangelii: Anioł przychodzi do Maryi nie dlatego, że ona sobie to „wymodliła”, swą niezwykłość, ale dlatego że Bóg ją pierwszy wybrał! I Obdarował „pełnią łaski”. My otrzymujemy „cząstkę” łaski, dlatego nasza odpowiedź jest uboga… Maryja otrzymała 100% z tego co Bóg mogł jej dać dlatego mogła odpowiedzieć darem 100 procentowym – zrodzeniem Boga! Ale zawsze najpierw było Boże obdarowanie a potem owoc jaki wydaje obdarowany człowiek…

A więc my Ci Ojcze oddajemy to cośmy wcześniej dostali… Jak ktoś nie chce mu się chodzić na Mszę świętą, bo myśli, że tak trzeba, bo to przykazanie, że grzech, a jemu się nie chce, to po prostu jest zwyczajnie niewdzięczny! On nie potrafi oddać Bogu ani cząstki z tego co przez cały tydzień, a może całe życie ZA DARMO OTRZYMAŁ! I tu jest cały dramat nieuczestnictwa w Mszy: NIEWDZIĘCZNOŚĆ! Czyli co: nie widzę, że każdy oddech mam darowany… Tragiczny narcyzm zwany egoizmem!!!

Bóg w nas nieustannie „pompuje” swą łaskę! I my albo ją z siebie „wydalamy”, oddajemy, wypompowujemy przez dwa „zawory bezpieczeństwa”: miłość do Boga i miłość do bliźniego, albo ta łaska nas wewnętrznie ZNISZCZY czyli doprowadzi do naszego autozniszczenia! Śmierci wiecznej! (Wyobraźcie sobie człowieka, który je, a anie wydala… Co się w jego żołądku robi w błyskawicznym czasie…?

Egoizm, miłość własna to jest łaska Boża, którą ja zamknąłem w sobie i nie chcę wydać w postaci miłości „BiB”! To destrukcja!

Grzech to nic innego jak wstrzymywanie łaski! Nie „łamanie przykazań” lecz wstrzymywanie łaski!

Jeśli „ojciec, tatuś” który zna świetnie i milion razy lepiej synka niż on sam się zna, w przypływie swej łaski, bo go kocha jak siebie mu mówi: synku, nie jesteś ptaszkiem, nie masz skrzydełek, jak wyjdziesz z okna z 10 piętra to się roztrzaskasz! Zginiesz, a synek to uważa za przykazanie i zakaz czy to jest normalne!? Przykazania są łaską, która nas chroni, a nie przyjęcie tych rad od Boga to akt autodestrukcji, a nie Boża kara!!!!

Bóg jest jednak miłosierny, dlatego oszczędza nas… daje nam nie więcej niż jesteśmy w stanie przyjąć… Bo by nas to zniszczyło…Stąd otrzymujesz proporcjonalnie do tego co dajesz…

Dalej – kwestia grzechu –  mu walczymy z grzechami, usuwamy je, męczymy się z nimi… A rozwiązanie jest proste: wydawaj z siebie jak najwięcej miłości! Czyń miłość! A grzech zniknie! Po co szorować brudne naczynie: włóż je pod zlew i odkręć wodę… Przyjmij łaskę… Bóg sam je wyczyści…

Ktoś może powiedzieć: ale co to za różnica: najpierw przyjąć czy potem wydać laskę – czy wydawać najpierw, a potem przyjmować… Otżó jest różnica! Obraz:

Czy twój mąż (żona) pokocha Cię dopiero wtedy gdy ty wybudujesz jej (mu) dom, czy on (ona) najpierw cię pokochał(ła), a potem wspólnie budujecie dom…? Jest różnica!?

A my byśmy chcieli otrzymać miłość (łaskę) za przestrzeganie przykazań… Pogaństwo do potęgi!!!

Moi kochani… 

Co nam pozostaje? Wyzbywać się tej „pogańskiej” mentalności, duchowości… Uczyć się dostrzegać, jak bardzo jestem obdarowany, jak bardzo jestem „pełen łask”… Jeśli to dostrzegę… zacznę dawać „owoc mojego żywota”, którym w ostateczności ma być…. Jezus…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *