Dziecięctwo
W owym czasie wyszło rozporządzenie Cezara Augusta, żeby przeprowadzić spis ludności w całym świecie. Pierwszy ten spis odbył się wówczas, gdy wielkorządcą Syrii był Kwiryniusz. Podążali więc wszyscy, aby się dać zapisać, każdy do swego miasta.
Udał się także Józef z Galilei, z miasta Nazaret, do Judei, do miasta Dawidowego zwanego Betlejem, ponieważ pochodził z domu i rodu Dawida, żeby się dać zapisać z poślubioną sobie Maryją, która była brzemienna.
Kiedy tam przebywali, nadszedł dla Maryi czas rozwiązania. Powiła swego pierworodnego Syna, owinęła Go w pieluszki i położyła w żłobie, gdyż nie było dla nich miejsca w gospodzie.
W tej samej okolicy przebywali w polu pasterze i trzymali straż nocną nad swoją trzodą. Wtem stanął przy nich anioł Pański i chwała Pańska zewsząd ich oświeciła, tak że bardzo się przestraszyli. i rzekł do nich anioł: «Nie bójcie się! Oto zwiastuję wam radość wielką, która będzie udziałem całego narodu: dziś bowiem w mieście Dawida narodził się wam Zbawiciel, którym jest Mesjasz, Pan. A to będzie znakiem dla was: znajdziecie Niemowlę owinięte w pieluszki i leżące w żłobie».
I nagle przyłączyło się do anioła mnóstwo zastępów niebieskich, które wielbiły Boga słowami:
«Chwała Bogu na wysokościach, a na ziemi pokój ludziom, w których sobie upodobał».
Łk 2, 1-14
Dzień dziecka obchodzimy co roku 1 czerwca. Ale według mnie najlepiej nadającym się do tego dniem nie jest 1 czerwca, lecz dzień dzisiejszy! Boże Narodzenie! A za pomysłodawców tego święta uznał bym pasterzy z Betlejem. To oni pierwsi udali się pospiesznie do stajenki i znaleźli Maryję, Józefa oraz leżące w żłobie Niemowlę. A potem wrócili, wielbiąc i wysławiali Boga za wszystko, co słyszeli i widzieli i rozpowiadali co im było objawione o tym Dziecięciu. A więc Boże Narodzenie to tak naprawdę święto Dziecka!
No i proszę mi powiedzieć czy nie jest to najpiękniejsza pochwała dzieciństwa? I nie chodzi mi o to, że z tych świąt chyba najbardziej cieszą się dzieci (prezenty…), ale o to, że te dni są najwspanialszą „pieśnią uwielbienia” wspaniałego okresu życia, który zwie się DZIECIŃSTWEM. Proszę mi również pokazać religię, w której Bogu, w okresie, gdy leży w kołysce i przysłowiowo „sika do pieluchy” poświęca się tyle miejsca, tyle czasu, tyle opowieści, filmów, tyle pieśni!
Chrześcijaństwo przez święta Bożego Narodzenia oddało chyba największy i najpiękniejszy hołd dziecku w dziejach ludzkości. Ale tak naprawdę to nie chrześcijanie pierwsi to zrobili, lecz wielki i nieskończony Bóg, który postanowił przyjść na świat dość prozaicznie: nie rodząc się z kwiatu lotosu, nie przyjeżdżając z nieba w ognistych rydwanach – lecz jako mały berbeć w pieluszkach.
Świetnie tę prawdę oddają nasze pieśni bożonarodzeniowe. Przyznam, że kiedy czasem słucham pięknych i ckliwych kolęd i pastorałek, to trochę się złoszczę. Dźwięczące dzwoneczki, ćwierkające wróbelki, wołki, osiołki, słodkie „lililaje” w kołysankach i sympatyczni pastuszkowie jakoś nie do końca mi pasują do rzeczywistej sytuacji Jezusa, Maryi i Józefa, jaką przekazują nam Ewangelie, a już kompletnie nie współgrają z perspektywą krzyża. Ale kiedy pomyślę sobie, że całe to „towarzystwo” biega wokół malutkiego Boga, to wszystko rozumiem. Bóg chciał, byśmy zatęsknili za dziecięctwem… za niewinnością.
Dobra nowina byłaby niepełna, gdyby wymazać z niej wydarzenia z Betlejem. Przecież życie człowieka, także Boga – Człowieka nie zaczyna się w wieku trzydziestu lat. Każdy był lub jest dzieckiem, każdy miał ten beztroski okres w życiu.
A tymczasem kto rządzi tym światem? – Dorośli! Kto zarabia pieniądze? – Dorośli! Kto wszczyna wojny? – Dorośli! Ale przecież ci dorośli biegali kiedyś w krótkich spodenkach i sukienkach, i głośno płakali, gdy rozbili kolano, gdy im było źle. Nie myśleli o zabijaniu, o zemście, o pieniądzach. Co się z nimi stało?! Wydorośleli…
Czasem mówi się o dzieciństwie: bezgrzeszne lata, wiek niewinności. Sam Jezus przypomina, że jeśli się nie staniemy jak dzieci, nie wejdziemy do nieba. Rodzi się więc pytanie co to znaczy wydorośleć? Czy wydorośleć, tzn. poznać grzech? Czy człowiek dorosły to taki, który grzeszy? Czy istotą dorosłości jest grzeszność? Chyba jednak nie… Dorosłość to niezależność! A Bóg pragnie naszego dziecięctwo czyli zależności… Zależności od Niego…
Dzisiaj, wraz z dziećmi i dorośli stają przy żłóbku z Niemowlęciem. Patrzą na figurki w szopce. Może ktoś w takiej sytuacji zapyta siebie: co się ze mną stało? Gdzie jest moja prosta wiara? Gdzie jest moje nieskomplikowane sumienie? Czy ceną za dorosłość jest grzech? I zatęskni za tamtymi latami, za tamtą niewinnością… A przede wszystkim zatęskni z tamtą zależnością… A przecież o to naszemu Ojcu chodzi…