Dwie radości

Gdy Jan nauczał nad Jordanem, pytały go tłumy: «Cóż mamy czynić?» On im odpowiadał: «Kto ma dwie suknie, niech się podzieli z tym, który nie ma; a kto ma żywność, niech tak samo czyni».
Przyszli także celnicy, żeby przyjąć chrzest, i rzekli do niego: «Nauczycielu, co mamy czynić?» On im powiedział: «Nie pobierajcie nic więcej ponad to, co wam wyznaczono».
Pytali go też i żołnierze: «a my co mamy czynić?» On im odpowiedział: «Na nikim pieniędzy nie wymuszajcie i nikogo nie uciskajcie, lecz poprzestawajcie na waszym żołdzie».
Gdy więc lud oczekiwał z napięciem i wszyscy snuli domysły w swych sercach co do Jana, czy nie jest Mesjaszem, on tak przemówił do wszystkich: «Ja was chrzczę wodą; lecz idzie mocniejszy ode mnie, któremu nie jestem godzien rozwiązać rzemyka u sandałów. on będzie was chrzcił Duchem Świętym i ogniem. Ma on wiejadło w ręku dla oczyszczenia swego omłotu: pszenicę zbierze do spichlerza, a plewy spali w ogniu nieugaszonym».
Wiele też innych napomnień dawał ludowi i głosił dobrą nowinę.
Łk 3,10-18
Dzisiejsza niedziela nazywana jest w liturgii niedzielą „Gaudete”. To słowo znaczy tyle co „radujcie się’, „cieszcie się”. I o ile w czytaniach przygotowanych nam na dzień dzisiejszy to wezwanie się pojawia, o tyle w Ewangelii na próżno wydaje się go szukać. Czy aby jednak na pewno? Spróbujmy jednak poszukać tam radości…
By ją odnaleźć pozwolę sobie najpierw sięgnąć jednak do innego fragmentu Łukaszowej Ewangelii – do Pieśni Maryi, do jej radosnego hymnu uwielbienia „Magnificat”. Znamy go dobrze… Wielbi dusza moja Pana i raduje się duch mój w Bogu zbawcy moim… Właśnie ta radość Maryjni jest kluczem do odnalezienia radości w dzisiejszej Ewangelii. Trzeba bowiem wiedzieć, że Maryja wyśpiewuje swój hymn o podwójnej radości. Najpierw jest to radość duszy. Greckie słowo jakie tam pada, to słowo „psyche”. Jest to radość jaką przeżywa człowiek w swojej psychice, taka radość zmysłowa, emocjonalna. To radość, którą przeżywamy gdy doświadczamy czegoś miłego dla naszego ciała, zmysłów lub psychiki. Ma to miejsce gdy sobie np. coś kupimy co nas ucieszy, gdy ktoś nas pochwali, gdy zjemy coś dobrego, gdy spotkamy się z osobą, która jest nam bliska. Taką radość przeżywają jednak także i zwierzęta: cieszą się jak pan da im jakiś smakołyk, radośnie machają ogonem i szczekają na widok swojego pana. Każdy z nas wyczuwa na czym ona polega. Jest nam jakoś miło i przyjemnie.
Zbliżają się święta, czas obdarowywania się prezentami, czas smacznych potraw, spotkań z bliskimi. Można powiedzieć: nasza „psyche” zostanie suto nakarmiona tą radością zmysłową.
Ale Maryja wyśpiewuje nie tylko o radości swej duszy-psyche (zapewne ze spotkania ze swoją krewną). Ona śpiewa także, że rozradował się jej duch! Tu pojawia się inne greckie słowo – pneuma! Więc ta Jej radość była nie tylko zmysłowa, wyrażona być może przez uśmiech na twarzy czy radosny śpiew. Ta jej radość była głębsza, dotykająca duszy, powiedzielibyśmy – wewnętrzna, duchowa. Maryja odczuwała ją z tego powodu, że pod Jej sercem biło już serce Jezusa! Kiedy my mamy do czynienia z taką radością w naszym życiu? Sądzę, że w pierwszej kolejności wtedy, gdy mamy w sercu Jezusa, czyli wtedy, gdy np. zostaną nam odpuszczone grzechy. Gdy z naszego serca opadnie balast bólu i smutku z powodu naszych grzechów! Myślę, że wielu, a może nawet każdy z nas poczuł taką radość odchodząc nieraz od konfesjonału, gdy wyrzuciliśmy z siebie jakiś bardzo ciężki grzech i spadł nam z serca bardzo ciężki kamień. Może poczuliśmy coś podobnego także wtedy, gdy ktoś bliski, kogo bardzo skrzywdziliśmy objął nas ramieniem i powiedział: „Przebaczam ci”. Zewnętrznym przejawem takiej radości są najczęściej łzy, ale łzy szczęścia z otrzymanego przebaczenia.
I tu dochodzimy do Jana Chrzciciela i dzisiejszej Ewangelii. Ona jest właśnie o takiej radości! Jest przygotowaniem do niej! Jan wzywając ludzi do pokuty, do nawrócenia i udzielając chrztu doprowadzał ludzi do takiej radości ducha. Celnicy, grzesznicy, żołnierze odchodzili od niego na pewno z lekkim sercem i przekonaniem, że nie są przeklęci, że nie są niekochanymi bękartami Jahwe! Dowiadywali się, że to właśnie do nich przyjdzie Mesjasz! Od chrztu Janowego mogli z pałającym sercem wypatrywać Mesjasza!
By tą radość jednak wzbudzić w tych którzy do niego przychodzili Jan nie poprzestaje na banalnym poklepywaniu po plecach i głaskani grzesznika ze słowami: „jesteś kochany, jesteś wspaniały…” Nie używa też ogólnikowych frazesów typu: „staraj się o więcej miłości”, „bądź lepszy dla bliźnich, bądź bardziej sprawiedliwy…” Te słowa może i były by ważne, a nawet prawdziwe, ale Jan jest bardziej konkretny i wręcz do bólu pragmatyczny! On wie, że czasami by autentycznie zapłakać i przygotować serce trzeba je rozerwać! Dlatego Jego polecenia są niesamowicie konkretne! „Nie pobierajcie nic ponad to co wam wyznaczono… Kto ma dwie suknie niech podzieli się z tym który nie ma… Na nikim pieniędzy nie wymuszajcie i nikogo nie uciskajcie”.
Czy chcesz doświadczyć autentycznej, głębokiej radości duchowej? Czy wystarczy ci tylko nakarmienie zmysłów i zwykła przysłowiowa „radość głupiego z bateryjki”? Czy chcesz rozedrzeć serce, by przeżyć jego oczyszczenie w łasce miłosierdzia? Czy wystarczy ci karp na stole, nowy gadżet od Mikołaja, by osiągnąć pełnię szczęścia? Czy wolisz by popłynęły ci autentyczne łzy na widok Jezusa w żłobku, czy wystarczy ci jak aniołek zagra ci pastorałkę? Pomyśl więc o konfesjonale i dobrym przygotowaniu do spowiedzi, a nie o kolejce w supermarkecie…