Ukraina – wina nigdy nie uznana
Cały świat, a przynajmniej znaczna jego część żyje od ponad tygodnia wydarzeniami na Ukrainie. Czy rzeczywiście CAŁY to trudno powiedzieć, bo pewnie większość ludzi z państw odległych od Ukrainy słyszy o wojnie jaka tam trwa, ale nie bardzo ich to interesuje. Ot, zwyczajne prawo obojętności… Tak jak my, Polacy pomimo że słyszymy np. o wojnie gangów w Kolumbii, to jednak na codzień wcale nas to aż tak nie porusza, nawet jeśli codziennie walka ta pochłania wiele istnień ludzkich. Niestety, konflikt na drugim końcu świata, nawet jeśli byłby bardzo krwawy i groził trzecią wojną światową, nie będzie aż tak absorbował emocji ludzi z drugiego końca globu… Więc nie czarujmy się… Nie wszyscy płaczą nad tą wojną…
Ale nie o tym tu chcę pisać, nie o „znieczulicy dystansu”. Chcę spojrzeć na tę wojnę z innej perspektywy, z perspektywy wiary. A ta nakazuje mi być nieco ostrożnym w ocenach tego konfliktu i nie poddawać się lansowanemu przez media punktowi widzenia. Przypomnę: od początku tej wojny media forsują pewną narrację, która wydaje się słuszna, ale czy jest do końca prawdziwa? Ta narracja jest mniej więcej taka: zły Putin to diabeł, który napadł na biedną i Bogu ducha winną Ukrainę, która zgrzeszyła tylko tym, że chce mieć swoje, wolne i niezależne od Rosji państwo. Putin jest niedobry, a Ukraina to biedna sierotka przez niego nękana. Taka jest narracja świata, a przynajmniej świata mediów. Nie i wiem czy narracja całego świata, ale na pewno tak ona wygląda w Polsce. I powiedzmy szczerze, od strony czysto ludzkiej, doczesnej, tak to wygląda. Putin to agresor, który zabija Bogu ducha winnych ludzi (dzieci, kobiety, starców…). Tego czynu na pewno nie da się usprawiedliwić. To ewidentne ZŁO. Jest jednak pewne „ALE”…
Aby go zrozumieć proponował bym spojrzenie na wojnę na Ukrainie oczyma wiary, czyli nie tylko przez pryzmat życia doczesnego, ale także od strony życia wiecznego z Bogiem w niebie. I tu zaczyna się coś, czego osoby niewierzące, lub słabo wierzące kompletnie nie zrozumieją, więc może lepiej, by tu zakończyły czytanie… O co chodzi? Spróbujmy spojżeć na Ukrainę inaczej…
Ukraińcy to naród kochany przez Boga. To Jego kochane dzieci (jak wszyscy ludzie zresztą…) I tenże Bóg od dosyć długiego czasu obserwuje, że naród ten chce mieć swoje własne państwo, swój skrawek ziemi na tym świecie. To jest ICH, Ukraiński punkt widzenia i marzenie! Pytanie jest jednak takie: czy wolą Boga jest aby im je dać? A może jest Jego wolą, by to państwo im dać, ale nie w taki sposób w jaki oni pragną go posiąść? Być może Ukraińcy chcieli wyszarpać ten kawałek Europy kosztem krzywdy, łez i krwi innych narodów? I tu niestety kłania się historia Europy. Ja zatrzymam się tylko na wątku polskim w tej historii. Otóż w czasie gdy Polska krwawiła rozłożona na łopatki przez Niemców i Rosjan w czasie II wojny światowej, Ukraińcy skakali po tym cierpiącym ciele narodu polskiego dokonując bestialskich mordów na Wołyniu i Podolu. Chcieli w ten sposób z „ciała” Rzeczpospolitej wyrwać kawałek dla sobie, by zbudować swe państwo. Robili to w sposób barbarzyński, okrutni i GRZESZNY! Czy ten sposób mógł podobać się Bogu…?
Po wojnie i całej zawierusze lat komunistycznych, gdy Polska stanęła na nogi, a i Ukraina dostała od Stalina swój kawał ziemi na tym świecie, Ukraińcu NIGDY oficjalnie nie przyznali się do zbrodni przeciw Polakom w czasie II wojny światowej, ani NIGDY oficjalnie za nie nie przeprosili! Oczywiście my, Polacy, wielkodusznie im tę zbrodnię przebaczyliśmy, choć nigdy nie usłyszeliśmy słowa „PRZEPRASZAMY”. Co więcej ta sama Ukraina czci do dziś oprawców Polaków jako swoich bohaterów narodowych, stawia im pomniki i na krwi wylanej narodowi Polskiemu buduje swą tożsamość narodową! (Rok 2022 był ogłoszony na Wołyniu „rokiem UPA” – czyli morderców!). My Polacy oczywiście siedzimy cicho, nie odzywamy się, by się im nie narazić… A może (oby tak było…) dlatego, że z serca im przebaczyliśmy! (Nawiasem mówiąc w sierpniu 2021 roku słyszałem z ust Ukraińca we Lwowie takie słowa: „wy Polacy uważacie Ukraińców za paratnerów, a Ukraińcy was za frajerów…” Mniejsza jednak o to…).
Ale… Grzech popełniony wtedy, od lutego 1943 do lutego 1945 roku był grzechem LUDOBÓJSTWA na Polakach, za który UKRAINA NIGDY NIE ŻAŁOWAŁA, nigdy nie powiedział ani nam Polakom: „wybaczcie nam”, ani tym bardziej BOGU! A przecież ten grzech był nie tylko prywatną sprawą między nami Polakami a Ukraińcami, ale był olbrzymim naruszeniem sprawiedliwości między Ukraińcami, a Bogiem!!! To jest jeden z grzechów wołających o pomstę do nieba! Krew Polaków zamordowanych na Wołyniu głośno woła do Boga o sprawiedliwość! I nawet jeśli my, Polacy żyjący dziś, nie domagamy się kary czy zapłaty za tę krew, nawet jeśli przebaczyliśmy z serca, to BÓG DOMAGA SIĘ, BY JEGO PRZEPROSIĆ ZA ŚMIERĆ JEGO DZIECI – POLAKÓW Z WOŁYNIA I PODOLA! A Ukraina tego nigdy nie zrobiła! Ukraina nigdy nie uderzyła się w piersi i nie przyznała przed Bogiem do grzechu ludobójstwa! Tymczasem aby otrzymać przebaczenie u Boga potrzebne jest przyznanie się do winy i żal! Nie wystarczy tylko uzyskanie przebaczenia od swej ofiary! Podkreślam jeszcze raz: Ukraina nie przeprosiła Boga za grzechy ludobójstwa, których się dopuszczała!
Dlatego Bóg powołał Putina, który dziś jest Jego rózgą w ręku Boga i tą rózgą chłoszcze Ukrainę! To jest wyraz miłosierdzia Bożego, bo w ten sposób chce skłonić Ukrainę do żalu! Tak jak Naród Wybrany był chłostany przez Boga ręką Babilończyków, by skłonić ich serca do nawrócenia, tak dziś to samo przeżywa Ukraina! I to wcale nie jest kara Boża, lecz zbawienna chłosta po to by uratować ten kraj przed wiecznym potępieniem! To jest normalny element boskiej pedagogii! Czasem operacja musi być bolesna, jeśli chce się uratować życie pacjenta! To nie znęcanie się, lecz trudne napominanie! Narodzie Ukraiński! Uznaj swój grzech! Proś Boga o przebaczenie grzechu ludobójstwa z dawnych lat! A wtedy Bóg odejmie swą rózgę od ciebie!
Wiem, że to co tu piszę może wydawać się nieludzkie. Przecież tam cierpią niewinne dzieci… Owszem… W Jerozolimie otoczonej i zdobytej przez wojska babilońskie także cierpiały niewinne dzieci rozbijane o mury Świętego Miasta przez żołnierzy… Ale z punktu widzenia życia doczesnego nawet śmierć niewinnego dziecka (choć okrutna!), jednak jest zbawienniejsza niż wieczne potępienie wielu dusz. Lepiej żeby zginał jeden członek, niż całe ciało miało trafić do piekła! Podkreślam! Śmierć niewinnych nie jest absolutnie karą Bożą! Jest głośnym krzykiem Boga: nawróć się Ukraino! Uznaj swój grzech! Proś o jego przebaczenie mnie, Boga (nawet jeśli ludzie już ci go przebaczyli…).
Piszę te słowa nie z jakiejś nienawiści do Ukrainy… Nie… Daleki jestem od tego… Wiem, że mogą one brzmieć jak „kopanie leżącego”. Ale niestety każde wydarzenie jakie nas dotyka, także bardzo bolesne, trzeba zawsze odczytywać jako głos, a czasem krzyk Boga! Czy Ukraińcy słyszą ten krzyk, choćby przez łzy? Czy Ukraińcy zaczęli już śpiewać Suplikacje? Czy wołają już: Przed oczy Twoje o Panie winy nasze składamy…?” Jakoś tego nie widzę… Na razie zioną żalem do bicza, który ich chłoszcze (Putina), a nie widzą ręki, która ten bicz trzyma…
Dlatego módlmy się nie o ustanie wojny na Ukrainie, lecz o NAWRÓCENIE UKRAINY! A wtedy Bóg sam odejmie karzący bicz- wojnę…
Temat Rosji i Putina, który tym biczem jest, to osobna sprawa… Z nimi Bóg policzy się osobno…