Ostatnia rada Jezusa
Po swoim zmartwychwstaniu Jezus ukazał się Jedenastu i powiedział do nich:
„Idźcie na cały świat i głoście Ewangelię wszelkiemu stworzeniu. Kto uwierzy i przyjmie chrzest, będzie zbawiony; a kto nie uwierzy, będzie potępiony.
Tym zaś, którzy uwierzą, te znaki towarzyszyć będą: W imię moje złe duchy będą wyrzucać, nowymi językami mówić będą; węże brać będą do rąk, i jeśliby co zatrutego wypili, nie będzie im szkodzić. Na chorych ręce kłaść będą i ci odzyskają zdrowie”.
Mk 16,15-18
Ewangelia sama się nie zaniesie. Trzeba się ruszyć! Trzeba z nią iść! Nie siedzieć i czekać, aż ktoś przyjdzie i zechce jej posłuchać, lecz wyjść z nią do świata. I nawet jeśli gdzieś ją przyjmą i uwierzą w nią, to nie wolno zostawać w tym miejscu i cieszyć się spokojem tego środowiska czy czerpać jakieś „profity” emocjonalne czy inne, że ktoś uwierzył, lecz trzeba iść dalej. Zrobić swoje i iść dalej. A przestrzenią jej głoszenia jest cały świat! Głosić trzeba Dobrą Nowinę, a jest nią Jezus w całej Jego pełni, czyli to co On nauczał, ale przede wszystkim to co On uczynił! Trzeba uczyć, przekonywać czy też po prostu uświadamiać ludziom, że Jezus pokonał wszystko co dotąd zniewalało człowieka. Największe zaś kajdany to samotność, lęk i bezsilność, słabość. I to wszystko Jezus „przemógł”. Głosić to trzeba „całemu stworzeniu”, więc także światu przyrody!
Kluczowe jest jednak uwierzenie w Jezusa i Jezusowi. Ono daje moc wolności. To „uwierzenie” nie polega na tym, że ja przyjmuję do wiadomości i akceptuję intelektem swoim tę prawdę Ewangelii, że Jezus żył, umarł i zmartwychwstał oraz to wszystko, co On nauczał. To za mało! Uwierzyć w Jezusa tzn. żyć obok Niego i z Nim pod jednym dachem. Nawiązać więź taką, jaką się ma z ukochaną osobą, która żyje przy tobie. Taka wiara daje moc wolności. Wiem, że nie jestem sam lecz obok mnie jest Osoba, na którą w każdej chwili mogę liczyć i Ona na pewno nie zawiedzie! Człowiek (mąż, żona, przyjaciel…) czasem może zawieść, nie mieć czasu, nie mieć sił, mocy… Ale On jest niezawodny w każdej sferze życia! Trzeba uwierzyć, że żyjąc obok Niego staję się taki jak On – wolny, silny…
Dalszym etapem tej wiary jest przyjęcie chrztu. To wejście w całą przestrzeń życia w jakiej żyje Jezus. A więc nie tylko w Jego „chwałę”, ale i w Jego mękę! Takie wejście powoduje otwarcie na te same łaski, jakich On doświadczał od Ojca. W sposób widoczny, choć symboliczny, ukryte są one pod znakami sakramentów jakie On zostawił Wspólnocie swych uczniów. To one, sakramenty, sprawiają, że człowiek nabiera mocy, by zły duch (zła wola) nim nie władał, by wyrwać się spod jego wpływu, by on nas nie oddzielał od Boga.
Nowy język jakim człowiek zaczyna mówić to język miłości i wolności. Nie „muszę” lecz „chcę”! A „chcę” ponieważ „kocham”! Przestaję mówić językiem „tego świata” pełnym wyrachowania, cynizmu, sprytu, agresji, przebiegłości, a zaczynam mówić o wielkich dziełach Jezusa i to z miłości i z miłością. Jeśli świat w odpowiedzi mnie zrani swym złem, to mnie to nie zabije, bo wiem, że mam obok Niego z pełnią łask w sakramentach. Wiem, że Jezus mnie uleczy, a jeśli trzeba to nawet wskrzesi. Jestem nieśmiertelny! Ta wiara, moja wiara, będzie także leczyć innych!