Dobra Nowina

Duch Święty – nasz osobisty „coach”

Jezus powiedział do swoich uczniów:
«Jeśli Mnie kto miłuje, będzie zachowywał moją naukę, a Ojciec mój umiłuje go i przyjdziemy do niego, i mieszkanie u niego uczynimy. Kto nie miłuje Mnie, ten nie zachowuje słów moich. A nauka, którą słyszycie, nie jest moja, ale Tego, który Mnie posłał, Ojca.

To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A Paraklet, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem.

Pokój zostawiam wam, pokój mój daję wam. Nie tak jak daje świat, Ja wam daję. Niech się nie trwoży serce wasze ani się nie lęka. Słyszeliście, że wam powiedziałem: Odchodzę i przyjdę znów do was. Gdybyście Mnie miłowali, rozradowalibyście się, że idę do Ojca, bo Ojciec większy jest ode Mnie.

A teraz powiedziałem wam o tym, zanim to nastąpi, abyście uwierzyli, gdy się to stanie».

J 4, 23-29

Dzisiaj zacznę trochę „niepoprawnie”, tzn. niezgodnie z główną myślą, główną ideą jaka obecnie na różne sposoby jest lansowana w świecie. Mam na mysi ideę wszechogarniającej jedności, takiej „pan-światowej” unii wszystkiego ze wszystkim. Na pozór wydaje się ona słuszna, bo widzimy, że podziały generują wojny, a te nie są niczym miłym… Namacalnym skutkiem tej idei jest to co byśmy nazwali może globalizmem, a nośnikiem czy też narzędziem uskuteczniającym tę ideę są środki łączności między ludźmi, szczególnie internet, ale nie tylko on. 

Otóż ta idea jedności niestety nie jest zgodna z Ewangelią, z nauką Jezusa, choć może to szokować. No bo jak to, Jezus nie chce pokoju między ludźmi? Otóż właśnie chce! Wiele razy to podkreśla, ale nie takiego jaki chce dać ludzkości świat poprzez właśnie zastosowanie w praktyce tej ogólnoświatowej jedności. Bo Jezus chce pokoju nie tyle między ludźmi, co w ludziach! 

I tu pojawia się właśnie ten dziwny rozdźwięk, który jest tak trudny do zrozumienia. Św. Augustyn pokazał go na zasadzie zestawienia tzw. civitas dei (miasta Bożego) z civitas terrena (miastem doczesnym, ziemskim). Św. Paweł mówił o tym rozdźwięku np. w Liście do Galatów pisząc o „życiu według ciała” i „życiu według ducha”, które to dwa sposoby życia są ze sobą nie do pogodzenia. Starotestamentalny autor Psalmu 1 miał także jego wyczucie i mówił o dwóch drogach: drodze „ku życiu” i drodze „ku śmierci”, a św. Jan mówi o niezwykłym rozbracie między Jezusem, a światem, światłością, a ciemnością, życiem a śmiercią. To są dwa zupełnie różne porządki, dwa światy, dwie rzeczywistości, które ŻADNYM sposobem nie da się połączyć! I wszelkie ludzkie idee próbujące to uczynić są po prostu kolejnym oszustwem (na które, dodajmy, większość ludzi się nabiera).

Mówię o tym nieco więcej na wstępie, gdyż właśnie dzisiejsza Ewangelia dotyka tego tematu. Choć Jezus wiele razy mówił o tym rozbracie między Nim, a światem, to dzisiejszy Jego wywód na ten temat wywołany został przez jednego z Jego Apostołów: św. Judę Tadeusza. Zadał on Jezusowi pytanie właśnie dotyczące tego rozróżnienia: „Panie, cóż się stało, że nam masz się objawić, a nie światu?”. I Jezus w odpowiedzi daje mu wykład, który słyszeliśmy w dzisiejszej Ewangelii. Ta odpowiedź ma kilka elementów. Po pierwsze Jezus opuszcza ten świat, ale zapowiada swoją obecność wśród Apostołów. Opuszcza świat, ale wraz ze swoim Ojcem będzie obecny już nie w świecie, lecz w uczniach swoich, pośród nich, w osobie Ducha Świętego. Świat ma swojego ducha, który zwie się „duchem tego świata, duchem kłamstwa”, a oni, uczniowie Jezusa otrzymają Jego Ducha, którego On nazwie Duchem Prawdy, Parakletem. To będzie nowy sposób obecności Jezusa wraz z Ojcem pośród swoich uczniów. Tak powstanie nowa era – era Kościoła, era wspólnoty ożywianej i prowadzonej przez Ducha Świętego. Doświadczy tej obecności tylko ten, kto miłuje. (Tydzień temu słyszeliśmy jak Jezus zostawia swoim to przykazanie…) Ale ta miłość nie może być byle jaką miłością! Nie jest na pewną taką miłością jaką propaguje ten świat. To ma być miłość taka jaką pokazuje Chrystus (tak, jak ja was umiłowałem), a nie miłość lansowana przez ten świat. Ponieważ świat nie kocha tak jak Ojciec kocha Syna a Syn Ojca, dlatego świat nie doświadczy tej Ich obecności. A więc powodem tego rozbratu między światem, a uczniami Chrystusa jest sposób kochania! Inaczej kochają się uczniowie Jezusa, inaczej kocha Kościół, a inaczej świat. Inny sposób, inny cel, inne źródło… I to jest to pierwsze zadanie Jakie Jezus zostawił uczniom – miłować się. I co więcej pokazał osobiście jak je wykonać – oddając życie z miłości. 

Ale jest też i drugie zadanie. O nim właśnie dziś słyszymy. Ono także niestety jest powodem rozdźwięku między światem, a uczniami Jezusa.  Brzmi ona tak: Kto mnie miłuje, będzie zachowywał (a dosłownie) strzegł, zwracał uwagę, pilnował mojej nauki. To sprawi, że Ojciec i Syn nierozerwalnie zwiążą się z człowiekiem i zamieszkają u niego (dosłownie: „uczynią mieszkanie” czy też „rozbiją namiot”). Jak to się objawi w praktyce? Wszak nikt z nas chyba nie ma żadnego namiotu na podwórku rozłożonego, a w nim jakoś nie widać Ojca z Synem? Otóż dokona się to w ten sposób, że wnętrze człowieka wypełni pokój. Nie chodzi jednak o takie zwykłe uspokojenie serca poruszonego jakimiś emocjami. Chodzi o pokój, który wypływa ze świadomości, że wszystko już się rozwiązało. Można powiedzieć tak: wszystko już się skończyło i to pomyślnie dla nas. A co jest tym „wszystkim” co nas niepokoiło? Jest, a właściwie był nim – KONIEC, czyli śmierć! Dotąd serce człowieka było pełne strachu o swój koniec. Pragnienie życia jakie Bóg w nas złożył, pragnienie istnienia, bycia jest nieskończone! Nie ma większej siły na świecie niż siła życia, egzystencji, istnienia! Niestety ono rozbijało się o potężny mur wybudowany przez doświadczenie śmierci, przemijalności, skończoności. Stworzył go grzech pierworodny. Ale odkąd Jezus pokazał nam, że śmierć to nie koniec, lecz etap w życiu, że On sam go przeszedł i żyje nadal, to my nie mamy się czego bać! Ten olbrzymi lęk powinien zostać pokonany! A to on paraliżuje człowieka i nie pozwala w pełni żyć już tu i teraz. Może on sparaliżować nasze „teraz” do tego stopnia, że będziemy jakby martwi także po śmierci, na wieczność. Tak wygląda właśnie potępienie: sparaliżowanie śmiercią! 

Świat, a dokładnie szatan posługujący się tym światem, chce odebrać uczniom Jezusa właśnie ten pokój. A Duch Święty, Duch Ojca i Syna, Paraklet cały czas zachęca nas do wytrwałości w tym boju życia, zagrzewa do życia pełnią tego życia, a nie do oglądania się na śmierć! On Jest takim naszym „coachem” na drodze wiary. Świat na wszelkie sposoby będzie się nas starał zniechęcić, będzie chciał nam wmówić, że pójście za Jezusem, pójścia w Jego ślady, Jego drogą jest zmarnowaniem życia, startą tej cząstki którą mamy, a Duch Święty cały czas nas przekonuje, że jest dokładnie odwrotnie, że jego zachowanie jest tak naprawdę stratą! Paraklet nieustannie przekonuje nas: „Postaw wszystkie pieniądze na tego „konia”, bo on już zwyciężył! Zapewniam cię o tym! On już wygrał! Wynik już jest znany! To co widzisz, co przeżywasz to emocje przy retransmisji gonitwy! Tak naprawdę bieg już się skończył! Jezus już wygrał! Postaw śmiało wszystko na Niego! Nie bój się!” A świat mówi: to nie prawda! Zostaw sobie coś na wszelki wypadek… Im więcej zostawisz tym będziesz bezpieczniejszy bo mniej stracisz… 

I tak to przekonywanie trwa od czasów Jezusa… Kogo posłuchasz, zależy od ciebie… Ducha Chrystusowego czy ducha tego świata?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *