Co nas jest w stanie nawrócić?
Gdy tłumy się gromadziły, Jezus zaczął mówić: «To plemię jest plemieniem przewrotnym. Żąda znaku, ale żaden znak nie będzie mu dany, prócz znaku Jonasza. Jak bowiem Jonasz stał się znakiem dla mieszkańców Niniwy, tak będzie Syn Człowieczy dla tego plemienia.
Królowa z południa powstanie na sądzie przeciw ludziom tego plemienia i potępi ich; ponieważ ona z krańców ziemi przybyła słuchać mądrości Salomona, a oto tu jest coś więcej niż Salomon.
Ludzie z Niniwy powstaną na sądzie przeciw temu plemieniu i potępią je; ponieważ oni dzięki nawoływaniu Jonasza się nawrócili, a oto tu jest coś więcej niż Jonasz».
Łk 11, 29-32
Co musi się wydarzyć, by ludzie się nawrócili? Czy aż cud? Jeśli tak, to jaki cud? Niniwitom nie trzeba było cudu, wystarczyło nawoływanie Jonasza. Królowej z Południa nie trzeba było cudu, wystarczył zachwyt mądrością Salomona. W Chrystusie skupia się i jedno i drugie, nawoływanie i mądrość. Co więcej, On czynił także cuda! A jednak nic z tych rzeczy nie poruszyło serca ówczesnych. Pozostali obojętni… Ostatni cud jaki ich mógł skłonić do nawrócenia to miało być zmartwychwstanie… Niestety, nie na wszystkich zadziałało…
A co z nami? Nawoływanie nas nie nawraca… Głos Boga w postaci znaków czasu ludzi wcale nie nawraca… Świat dalej nie wie po co była pandemia, po co teraz wojna… Ciągle nie widzimy w jakim to jest celu. Mądrość Ewangelii już dawno odrzuciliśmy. Dobroć i łaskawość, miłosierdzie Boga na nas nie działają… Co nas zatem wzruszy? Cud!? Jaki?! Innych cudów już nie będzie… Tylko zmartwychwstanie. Ale to będzie już za późno na nawrócenie… To będzie dopiero po etapie grobu… Czy tylko grób może nas nawrócić…?