Bali się go zapytać
Gdy wszyscy pełni byli podziwu dla wszystkich czynów Jezusa, On powiedział do swoich uczniów: «Weźcie wy sobie dobrze do serca te słowa: Syn Człowieczy będzie wydany w ręce ludzi». Lecz oni nie rozumieli tego powiedzenia; było ono zakryte przed nimi, tak że go nie pojęli, a bali się zapytać Go o to powiedzenie.
Łk 9, 43b-45
Myślę sobie dlaczego uczniowie bali się zapytać Jezusa o te trudne słowa, których nie rozumieli? Dwa razy one padły w niedługim odstępie czasu z ust Jezusa (wcześniej Łk 9,22n). Może dlatego, że słowa te zapowiadały klęskę Jezusa – Mesjasza. A klęska ta pogrzebała by wszystkie ich doczesne plany i marzenia. Na razie zapowiada się tak pięknie… Jezus zdobywa sławę… Oni przy nim „rosną”… Wszystko zmierza ku świetlanej przyszłości… On królem Izraela… Oni jego książętami, „ministrami”… Po co burzyć ten sielankowy nastrój…? Po co pytać głębiej podejrzewając, że odpowiedź zburzy nasz misternie ułożony plan marzeń… Lepiej nie zadawać pytań, na które odpowiedź zburzy nasz święty spokój…
A może też bali się, że Jezus ich skarci! Jak to czynił już nie raz… „I wy nic nie rozumiecie?!” „Czemu tak nie rozumni jesteście?!” To taki ludzki strach ucznia przed zadaniem nauczycielowi pytania z dziedziny, którą on już powinien opanować. Strach – wstyd, że się jeszcze czegoś nie umie, choć już dawno powinno się to opanować…
Nie wiem który z tych strachów dominował u uczniów wtedy… Wiem, który dominuje u mnie… Ale nie chodzi o sam strach. Bardziej chodzi o odwagę, by się do niego przyznać…