Nie zapomnij…
Jezus wziął z sobą Piotra, Jakuba oraz brata jego, Jana, i zaprowadził ich na górę wysoką, osobno. Tam przemienił się wobec nich: twarz Jego zajaśniała jak słońce, odzienie zaś stało się białe jak światło. A oto ukazali się im Mojżesz i Eliasz, rozmawiający z Nim.
Wtedy Piotr rzekł do Jezusa: «Panie, dobrze, że tu jesteśmy; jeśli chcesz, postawię tu trzy namioty: jeden dla Ciebie, jeden dla Mojżesza i jeden dla Eliasza».
Gdy on jeszcze mówił, oto obłok świetlany osłonił ich, a z obłoku odezwał się głos: «To jest mój Syn umiłowany, w którym mam upodobanie, Jego słuchajcie!» Uczniowie, słysząc to, upadli na twarz i bardzo się zlękli.
A Jezus zbliżył się do nich, dotknął ich i rzekł: «Wstańcie, nie lękajcie się!» Gdy podnieśli oczy, nikogo nie widzieli, tylko samego Jezusa.
A gdy schodzili z góry, Jezus przykazał im, mówiąc: «Nie opowiadajcie nikomu o tym widzeniu, aż Syn Człowieczy zmartwychwstanie».
Mt 17, 1-9
Druga niedziela Wielkiego Postu nosi czasem nazwę REMINISCERE czyli WSPOMNIJ. To nazwa pochodząca od łacińskiego brzmienia antyfony na wejście, w której Kościół zwraca się do Boga, by „wspomniał na swe miłosierdzie”. Bóg nie ma sklerozy i nie trzeba Mu przypominać co obiecał. To wspomnienie jest ważne raczej dla nas, ludzi. Ono ma nam przypomnieć kim jesteśmy, skąd pochodzimy, jakich obietnic jesteśmy dziedzicami. To wspomnienie okazuje się także kluczowe jeśli chodzi o wydarzenia z dzisiejszej Ewangelii. Słyszymy bowiem opowiadanie o przemienieniu na górze Tabor. Ta góra to tak naprawdę takie miejsce próby dla uczniów Jezusa, ale także dla Niego samego. I co więcej, to miejsce w którym podczas tej próby otrzymują oni wszyscy wsparcie!
Doświadczenie z Taboru było ważne z kilku powodów i dla wielu osób. Najpierw dla Jezusa. Jezus wędrując do Jerozolimy mógł odczuwać już lęk przed tym co Go tam czekało. Dlatego ważne dla Niego samego także było pewnie to wsparcie Ojca: najpierw w postaci spotkania z dwoma swoimi wielkimi poprzednikami w historii zbawienia – Mojżeszem i Eliaszem, którzy także mieli do przeprowadzenia w Bożym planie zadania wykraczające ponad normalne ludzkie siły. Ale potrzebował także wsparcia ze strony Ojca, potrzebował usłyszeć, że Ojciec dalej jest z nim, że po prostu jest kochany! I tak się dzieje! Po raz drugi, podobnie jak na początku swej działalności, gdy przyjmował chrzest w Jordanie i tu znów słyszy te słowa wsparcia: To jest mój Syn umiłowany…” .
To wsparcie, choć na razie jeszcze nie do końca wiedząc po co im ono, było ważne także dla Apostołowie. Mojżesz, Eliasz i głos z nieba mają zapewnić uczniów, że to co wkrótce zobaczą – droga krzyżowa, cierpienie i śmierć Jezusa – mieści się w planie Ojca, że to wszystko jest cały czas pod Jego kontrolą! To było umocnienie tuż przed ostateczną próbą. Właśnie to wspomnienie przeżyć niezwykłych i bardzo podniosłych z góry Tabor ma być umocnieniem dla uczniów w chwili, gdy niedługo potem będą patrzeć na Jezusa drżącego ze strachu w Ogrójcu, wyszydzanego na Drodze Krzyżowej i słabego i bezbronnego w czasie męki. Wtedy w uczniach powinno odżyć wspomnienie z Taboru, gdy Jezus promieniował chwałą, gdy słyszeli głos Ojca i widzieli Mojżesza i Eliasza. Czy tak się stało? Czy to wspomnienie zadziałało? Trudno powiedzieć. Jan wytrwał do końca, ale Piotr nie wytrzymał. O Jakubie zaś z tego czasu nic nie wiemy…
A dla nas? Czy ono jest ważne? Myślę, że bardzo ważne. My także potrzebujemy dziś takiego Taboru, takiej chwili gdy sobie mówimy „dobrze nam tu jest”, byśmy potem, gdy będzie ciężko mieli co wspominać i do czego wracać, by się umacniać w chwilach trudnych…
Ale potrzebujemy także takiego Taboru, z innego powodu… Potrzebujemy Taboru, który nam przypomni o bóstwie Jezusa! To bardzo ważne przypomnienie, dlatego że dziś istnieje mocna tendencja do „naturalizowania” Jezusa, do przeakcentowywania Jego ludzkiej strony, Jego natury, Jego człowieczeństwa. Oczywiście Jezus był człowiekiem w pełni i był Bogiem w pełni. Tego Mu nikt nie odbierze, taki był fakt! Ale problem leży w tym, że nie chodzi tylko o sam fakt, ale także o nasze podejście do faktu, nasze odniesienie i przeżycie tego faktum, o nasz odbiór. Cóż z tego, że jeden nadajnik radiowy wysyła sygnał dziesiątków stacji radiowych, gdy nasze odbiorniki dostrojone są w danej chwili tylko do tej jednej konkretnej stacji i tylko jej słuchamy! Cóż z tego, że faktem jest iż Jezus był i Bogiem i człowiekiem, jeśli my bombardowani jesteśmy cały czas prezentowaniem Jego ludzkiej strony. To jest ważne i piękne, gdy myślimy o Jezusie jak on jest bliski człowiekowi, jak się wzrusza, płacze, przeżywa z ludźmi ich codzienność, jak się lituje, męczy, je śpi… Niewątpliwie taki Jezus jest kochany! Taki ludzki, bliski… Ale nie wolno zapominać o Jego boskości! O Jego boskiej stronie, boskiej naturze! Jezus był także Bogiem i należy Mu się nie tylko miejsce w namiocie, ale i boska cześć, nasze pokłony, nasz zachwyt nad Jego wielkością, nad Jego misterium!
Mówię o tym, że to dziś ważne, bo słyszę jak wielu zachwyca się serialem „The Chosen”. Nie chcę go oceniać, czy on dobry czy zły… Ale jak dotąd zauważyłem w nim właśnie mocny akcent na ludzką stronę Jezusa. Zauważcie: Jezus tam jest cały czas wśród ludzi, jest im bardzo bliski: tańczy na weselu, gra w piłkę (czy jakąś inną grę…), struga dzieciom zabawki z drewna… Być może tak było! Nie kwestionuję tego! Ale takie położenie akcentu na to co w Jezusie ludzkie spowoduje, że zapomnimy o Jego boskości, o tym, że jest On wcielonym Słowem Boga, Synem Bożym, Bogiem. A tego we wspomnianym serialu prawie nie widać. Mówię: „prawie”, bo jakiś tam element Jego boskości jest, choćby to, że czynił cuda… Choć i tak ledwo to tam widać…
Dlatego wydaje mi się, że trochę trzeba walczyć o tego Jezusa z Taboru, Jezusa w chwale i przypominać o Nim wszystkim. Niestety, stan Taboru nie trwa długo… Piotr wyraźnie chciałby zostać na tej górze, postawić namiot, cieszyć się chwilą… Ale tak się nie da. Z góry trzeba zejść do otaczającego świata i podjąć właściwe dla nas zadanie! Św. Augustyn w swoim stylu napisze: „Zejdź, Piotrze, aby pracować na ziemi; aby na ziemi służyć. Życie zstąpiło, aby zostać zabitym; Chleb zstąpił aby mógł łaknąć; Droga zstąpiła , aby być zmęczonym drogą; Źródło zstąpiło, aby móc pragnąć; a ty odmawiasz trudu? Zejdź Piotrze. Chciałeś odpocząć na górze? Zejdź, głoś słowo, wytrwaj, abyś pewnego dnia mógł znaleźć odpoczynek w królestwie Bożym”. I tak trzeba nam robić, ale nie wolno zapomnieć o Taborze. Stąd takie ważne jest owo REMINISCERE czyli wspominanie…